Podlewanie w południe to błąd? Mity wokół nawadniania

Podlewanie w południe to błąd? Mity wokół nawadniania

Mądre nawadnianie boiska to połowa sukcesu. Jak jednak podlewać swoją murawę… mądrze?

Nie spal swej trawy!

Pewnie w przeszłości nie raz dostało ci się od rodziców, gdy w południe letniego, wakacyjnego dnia, postanowiłeś wziąć wąż i… podlać trawnik. Po co było zostawiać to na wieczór? Wtedy działo się przecież wiele ciekawszych rzeczy!

W takim upale spalisz trawę… – mogliście jednak usłyszeć. – …baranie – jeżeli rodzice trzymali was krótko.

Bo utarło się, że w ciepły dzień podlewać trzeba wcześnie rano lub późno wieczorem. Na pewno nie jednak w południe, gdy słońce jest w zenicie.

Kropelki wody działają wtedy jak soczewka. Zielona murawa żółknie, bo… tak jak w przypadku lupy, którą paliliśmy za dzieciaka liście, spala się przez krople wody na niej obecne.

Czy tak jednak jest w rzeczywistości?

A czy w Turcji, kiedy dany rejon nawiedzi ulewa, wszystkie trawy w okolicy ulegają zniszczeniu?!

Kiedy najlepiej podlewać murawę?

To wieczorne podlewanie powoduje, że murawa jest wilgotna przez całą noc. Przy wysokich temperaturach (nocnych), choroby grzybowe mają więc idealne warunki do rozwoju.

Pamiętajmy też, że podlewamy glebę, a nie trawę. Kiedy ciągiem, przez kilkanaście godzin, podlewać będziemy zatem murawę (np. od 03:00 do 15:00), chcemy sprawić, by boisko było suche jak najszybciej po zakończeniu podlewania.

W takim USA, przykładowo, podlewanie regulują czujniki wilgotności gleby. Jeśli wilgotność ta spada do określonego poziomu, podlewa się bez względu na porę dnia.

Z moich doświadczeń wynika, że trawę najlepiej podlewać więc nad ranem. Podlewać obficie i bardzo rzadko. Zalecam wręcz wyczekiwać momentu, gdy murawa przejawia pierwsze oznaki wysuszenia! To dzięki dobremu podlewaniu jesteśmy w stanie stworzyć murawę, która się nie wyrywa.

Czasami wydaje się nam, że boisko jest suche. Zazwyczaj jednak dlatego, że jest za twardo. I nie ma systemu korzeniowego. Takowego nie jesteśmy w stanie zbudować, jeżeli na dzień dobry nie zmienimy modelu podlewania. Widać to po boisku, które zaczyna przesychać. Wtedy planujemy więc dawkę podlewania.

Jak podlewać w A klasie?

Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy posiadają rozwinięte systemy nawadniania. Że nie na każdym boisku znajdziemy automatyczne zraszacze. Jeżeli jednak przenosić je trzeba ręcznie, nie warto robić tego co kwadrans.

Ale nie starczy mi doby – słyszę wtedy często.

Jest lepiej podlewać przez dwie godziny, choć wtedy całość dzielimy na dwie połówki. Dwa dni po połowie boiska? No i co w tym strasznego?

Jedno podlewanie, raz w tygodniu, to około 120 tysięcy litrów wody. Przy bardzo dużych upałach można dorzucić dawkę uzupełniającą (trzy podlewania na dwa tygodnie).

Taki model to działanie znacznie efektywniejsze niż podlewanie codzienne. W ten sposób, przy okazji, oszczędzamy około 30% wody.

Podlewam najrzadziej, jak to możliwe. Ale boisko nie pęka – zupełnie inna jest struktura gleby.
Żeby dojść jednak do momentu, gdy można to robić raz na tydzień, system korzeniowy musi mieć przynajmniej 12-15 centymetrów. 15 litrów na metr kwadratowy ma nam przelać 15 cm w głąb – bo litr na metr odpowiada centymetrowi wody przesiąkającej w glebie.

***

Głęboki system korzeniowy pozwala nam czasem doprowadzić murawę do przesuszenia. Korzenie będą sięgały wtedy jeszcze głębiej, a trawa nie zdąży się rozleniwić. Gdy będzie miała wszystko „pod nosem”, po co korzeniem sięgać ma niżej niż dwa czy trzy centymetry?

Solidny groundsman powinien mierzyć opady. Prowadzić ich dziennik, analizować, ile spadło deszczu. Wtedy możemy dojść do takich sytuacji, że podlewać nie trzeba nawet przez miesiąc. Rozłożenie opadów może nam przecież zabezpieczać zapotrzebowanie na boisko.

Prawidłowo zbudowany system nawodnienia to połowa sukcesu, a solidny groundsman powinien mierzyć opady. Prowadzić ich dziennik, analizować, ile spadło deszczu. Wtedy możemy dojść do takich sytuacji, że podlewać nie trzeba nawet przez miesiąc. Rozłożenie opadów może nam przecież zabezpieczać zapotrzebowanie na boisko.

A często podlewamy… bo tak mamy zaplanowane. Zupełnie niepotrzebnie. To zdarza się bardzo często…

MAREK NIEMCZAL